zapomniałem
pacierza, poznałem inne modlitwy
łuna
kłamstwa zgasła zabierając mnie w środek tej bitwy
wymieniała
krzywdy blaskiem, spaliła zasłonę
by już na
zawsze odejść w złą stronę. Zapomnieć.
wypaliła na
niebie koniec w tych gwiazdach
bo nie ma
już blasku, w którym skrywała się ta prawda i pasja
gdzie ukryła
się nadzieja, ostatni jej promyk, podmuch
słońce
zgasło już dawno, gdy świat osunął mi się spod nóg...
została
tylko iskra, to trudne
gdy myśląc o
wczoraj ciągle walczę z jutrem
ucieka
przeznaczenie, chcę przerwać jego bieg
bo wraz z
tym oddechem ucieka ze mnie tlen. Wiem.
upadła
ściana i to chyba znów to samo
bo upada mój
świat zabierając mi tożsamość
i to trudne
jak wcześniej, znasz mnie dobrze tak
bo
dostrzegłem te gwiazdy i upadły konstelacje. W nas.
pajęczyny
tkane słowem, widzę obraz
bo
przerwałem te więzy, by móc lepiej Cię poznać
spotkać
prawdę tam gdzie Platon pisał Cienie
gdy
stworzyłem swój ideał, bo nie mogłem mieć Ciebie. Nie wiem.
nie chcę
dostrzec granic. między nami.
oddałbym
dziś wszystko za nic. zamilcz.
chcę
zapomnieć o świcie
nie pamiętać
nocy. krzyczę.
w
testamencie prawdy zabić sen
ja... mam
nadzieję, że to wiesz
zaczarował
mnie ten blask, jedno drgnienie
szmaragdowa
perła, co dostałem ją od Ciebie
nieświadomie,
nie chcę skalać. oczy.
na policzku
kropla rosy, odgarnąłem włosy
zgasło
światło, zaszła szata marzeń
bo blask
odrzucił nas, jego brak. niepamięć.
sam wiem,
jak sekundy są długie
wyprzedziły
mnie wskazówki
i trochę się
w tym gubię. Stale.