wtorek, 24 lutego 2015

#####

kilka kresek budzi rozkosz
kilka kresek niszczy życie
chciałem odciąć kalejdoskop
już nie chciałem więcej milczeć

nikt nie widzi przez zasłonę
gdy tak krzyczy wielkie serce
chciałem w ręku nieść koronę
wyciągając z serca ciernie

przyszedł czas dziś do mnie szybciej
bo na skróty przez wskazówki
gdzie dwie liczby tak niezwykle
dać chcą w zastaw skarby z duszy

nie chcę sprzedać tamtych wspomnień
chciałbym szybko kupić lepsze
tam gdzie ból pogania kroplę
nie chcę myśleć nigdy więcej

kreski stawiam w znak równości
powiedz czemu anioł płacze?
dziś chcę skończyć tamten pościg
kiedyś w końcu go zobaczę

sobota, 21 lutego 2015

Łzy anioła

jeden gest ukryty gdzieś tam w środku pomaga zrozumieć
jedno uczucie, jedno spojrzenie, jedno słowo, jedno westchnienie
jedno życie
tylko jedno nim coś zmienię
w teraźniejszości przeszłość
zniknęła przyszłość gdzieś tam pod powieką
zresztą
wciąż takie samo jedno
ale dlaczego tak wiele?

pstryknięciem palca spadł kokon z korony bogów
odejdź dwa razy, może za drugim ktoś zrozumie
pomnożyłem te słowa, dzieląc je przez różnice
zawsze wychodzi jedno
inaczej chyba nie umiem
bo jedno słowo równa się jedno życie

słychać bezdźwięczny krzyk; słyszysz to? czujesz?
te ciepło na policzkach...
pożoga zmysłów pali coraz bardziej
ale nie pomoże ugasić owocu mej obojętności
kiedy jej nie potrzebowałem przyszła, jak zwykle
w mych myślach była największym skarbem
niszczyła myśli chroniczne
pomagała zrozumieć prawdę

na rozstaju szedłem pod prąd
oni już nie są sami
złapał mnie ktoś za rękę, pokazał dom, dla nas wszystkich
nie dam ich już zranić, nie zmienię na nic, już nigdy
wołałem mamy, krzyczałem dla nich
by nikt ich już więcej nie skrzywdził

rozłożył za mną jedno skrzydło
jedno wyrosło z serca, które pęcznieje nadzieją
i znów poczułem kilka kropel na policzku
malowałem im pokoje zielenią
topiłem tamę zmysłów, by przemówili jeszcze głośniej
nikt nie chciał pomóc
bezbronni bez broni
nie pierwszy sporządzałem pogrzeb

tylko on jeden stał wciąż za mną
tylko on jeden pomagał przetrwać
na imię mu było anioł
wciąż łatał w myśli strzępach jedno słowo niejednego serca

czasem pomaga Syzyf, nie mogliśmy przecież przestać
podłożyć chciał ogień Prometeusz, zabiliście go spojrzeniem
nie można tak przecież, POMÓŻCIE
nie jedno - jedno istnienie

i w końcu stanął nad przepaścią
spojrzał na mnie nim skoczył
ale on przecież stał za mną
lecąc zamknąłem oczy i krzyknąłem jego głosem otwierając duszę

NIE JEDNO
NIE JEDNO SERCE CZUJĘ

KIEDY TO W KOŃCU ZROZUMIESZ?

rozłożyły się skrzydła
i znów poczułem na swojej twarzy
tych kilka łez anioła
który ratował garść ludzkich marzeń

środa, 18 lutego 2015

####

prosta definicja
która powstaje z przyczyny
kagańcem kłamstw
przykrywając moje usta

osamotnienie
wyrasta z niepokoju
obiektywnie spogląda
na bicie mego serca

labirynt wspomnień
w którym zgubiła się Ariadna
łatwa droga
do wnętrza moich pragnień

ucieka szaleństwo
bo nie może już wytrzymać
szalonej prawdy
skrytej w mym umyśle

Dziennik Toma Riddle'a

pesymizm życia
brak złudzeń w okresie
rozwinięcie jest brakiem
a wszystko jest czyste

spisane kartki
niewidocznym atramentem
nie ma nawet czego zatrzeć
czy poprawić innym piórem

tusz ucieka w fakturę
litery boją się prawdy
układając się w słowa
pozornie bez znaczenia

tworzyć a kreować
próbować ciągle na nowo
mały mit upada
zwiędło przekonanie

podlewane nadzieją
potrafi być jak feniks
tuczony na rzeź
przeklętą ironią losu

###

jak biały obłok, jasna łza
niczym grad z nieba leci strumień
ten obłok jawił mi się w snach
pytał czy wszystko już rozumiem

na nogi stawiał, krzyczał: patrz
tamtą iskierkę dziś ci kupię
dawał za darmo, kazał brać
wierzyłem, że tam jeszcze wrócę

w białych kolorach czarny kwiat
w lusterku gdzieś mignęła rubież
jakoś pozmieniał mi się świat
nie wszystko jednak dziś rozumiem

minąłem na zakręcie znak
chciałem zostawić w dali smutek
mówił, że za nic - został żal
marzenia me odebrał kupiec

w czerwonej talii biały as
zaczął rozdanie chyba krupier
rozłożył skrzydła czarny ptak
rzucając cień na cztery króle

nie chciałem dawać, wziął co chciał
wstrzykując jad w zatrute serce
teraz już go naprawdę znam
i nie chcę widzieć nigdy więcej

///

skryłem w otchłani pożar nieba
by wspiąć się po drabinie pragnień
wczoraj tam byłem, dziś mnie nie ma
zgasiłem kłamstwem w sobie prawdę

wtorek, 17 lutego 2015

Karmieni nadzieją

Karmieni nadzieją, tuczeni na rzeź od dawna
W pół słowa zwabieni w miejsce modłów z głównego frontu
Nie chciałem im kazać, karać ich za dziwactwa
Po prostu zamknąłem paragraf
Prowadząc żałobny kondukt

Zawiązałem linę, która oplotła mnie z nimi aż po koniec końców
Z zachwytu upadłem na ziemię, ciągnąc całą resztę jak kamień w wodę
Kostka domina popchała kolejne i znów wszystko od początku
Pokonuję każdą przeszkodę na torze pełnym masek i złudzeń
Nie skończyłem rzeźbić krzyża, zrozum w końcu
Była pierwszą z kobiet, która zawładnęła królem...

Byłem tam gdzie jesteś, bo byt przeszły w przyszłość zmieniam
Jestem tam gdzie jestem, by dać w zastaw marzenia (za Ciebie)
Nic nie zmienię w kilka sekund, czas ucieka w rytmie przeżyć
Dwoje ludzi, garść oddechów
Dwoje ludzi - jeden rzemyk

Pożoga była tylko początkiem bez szansy na przyszłość
Gaszona zdrowym rozsądkiem, które do tego przywykło
A jednak w pół słowa! Nie trzeba było więcej
Boże uchowaj, bym nie popłynął wraz z nimi
Na desce rozczarowań ukryłem się we wnęce
W pół słowa kocham
No inny byłby wynik...

Magia liczb

mnożę cyfry
podstawiając
dwie różnice
w jedną całość

pytam liter
czy dwie liczby
w jednej sumie
to naprawdę jest za mało

w jednym ciągu
kilka znaczeń
kiedyś był tam
ten sam wyraz

wiele ciągów
dziwnych zdarzeń
bolą słowa
wielka przyjaźń..