Spotkałem kiedyś kogoś w czasie sennych mar
Człowieka tak bardzo podobnego do mnie
Nie wiedziałem dlaczego chciał zburzyć mój świat
Nie chciałem, by wkradł się w ocean pełen wspomnień
Znał szyfr do mego serca, każdą szczególną cyfrę
Wiedział gdzie dotknąć, by bolało mnie najbardziej
Znałem go od zawsze, lecz nie chciałem przy nim krzyczeć
Bo przekleństwo dla innych, a czasem bywa skarbem
Pojawia się zawsze w trudnych dla mnie chwilach
Zawsze w mym śnie, kiedy chcę wspominać
O tym co było, co jest i co będzie
Stworzyłem go dawno, karmiłem niemocą
Dlatego zawsze przychodzi nocą
Zabija wszystko co złe, a jest piękne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz