Za szklaną szybą migoczą delikatnie srebrzyste płatki
Lustrzana tafla jest odzwierciedleniem moich lęków
Gdy widzę swoją twarz, odwracam wzrok
To wszystko widzę w sercu
Usiana strachem, przepojona cierpieniem
Tylko jeden krok
A jednak zbyt wiele...
Patrzę przed siebie, bo widzę przed sobą
Kogoś, kto czeka na mnie z nadzieją
A ja, otulony szarym płaszczem rzeczywistości
Staram się powstrzymać potok łez
Coś było, a teraz tego nie ma
Czasami tak po prostu jest
W jedną chwilę wszystko się zmienia
Sople żalu z serca przechodzą za lustro
Jeden uśmiech, kilka słów
Kilka uśmiechów, jedno słowo
Dlaczego tu teraz jest tak pusto?
Pożar miłości zdławił mnie bez reszty
Zrodziłem się na nowo
Chciałem w końcu zwyciężyć
Ucięli mi skrzydła, nie chcieli bym leciał
Wzburzyli morze, bym nie mógł tam dopłynąć
Podczas biegu podkładali nogi na drodze
Czas wciąż przede mną ucieka
Chciałbym go cofnąć, by nie upłynął
Tak bardzo chciałbym
a jednak nie mogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz