uczyłem się pływać na łzach nieszczęścia
i trochę to dziwne
że wystarczyło jedne spojrzenie
by wydobyć mnie spod tafli wody
czerwień pokrywała usta
bursztynem oczu zalewając dzikie plaże
których nikt nie odważył się oswoić
jednym dotknięciem zmieniał się świat
i nawet zapach był inny
bo pełen nadziei na lepsze jutro
fale zweryfikowały wszystko
wciągając mnie w głębiny
bym nabierał wody w usta
w najważniejszych momentach
i tak umykają setki słów
wraz z każdą kolejną pełnią
dziesiątki razy
życie uderzało mnie w twarz
uczucia swawolnie obijają się
o skały, tak bardzo rzeczywiste
że patrząc w gwiazdy
chciałem tam schować
to co miałem najcenniejsze
to, co nigdy nie ujrzało światła dnia
i chyba już go nigdy nie doświadczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz